Najcześciej zadawane pytania - Multimedialna poradnia językowa dla informatyków

Idź do spisu treści

Menu główne:


Treści, które przysparzają najwięcej trudności



Jakie są przemiany współczesnej polszczyzny w języku informatyków i internautow?




Są to właściwie 3 pytania w jednym. Zacznijmy od pierwszego.
Zagadnienie przemian współczesnej polszczyzny jest bardzo obszerne i w ramach krótkiej porady nie da się go omówić, polecam niedawno wydany Zarys historii języka polskiego 1939–2000 prof. Ireny Bajerowej. 
Język informatyków to specjalistyczna odmiana języka, charakteryzująca się bardzo bogatym i niezwykle szybko powiększającym się zasobem słownictwa. Możemy ją poznawać głównie za pośrednictwem słowników terminologii komputerowej. Wielu przykładów może dostarczyć interesująca publikacja pt. Technika. Multimedialna encyklopedia PWN
Z kolei język internautów jest językiem środowiskowym, którego najbardziej charakterystyczną cechą jest to, że istnieje w zasadzie wyłącznie w formie pisanej. Choć mówi się czasem o języku Internetu, w rzeczywistości funkcjonuje on w kilku odmianach, należy wyróżnić co najmniej trzy: (1) język czatów, (2) język poczty elektronicznej, (3) język stron WWW. 
Zagadnienia poruszone w pytaniu są bardzo złożone, toteż proszę o ich ściślejsze sprecyzowanie.
Jan Grzenia, Uniwersytet Śląski


Moje pytanie: jakie terminy z zakresu informatyki i terminologii komputerowej weszły do różnych innych dziedzin, a nie wyczuwamy już, że przeniosły się one właśnie z języka informatyki. Na pewno świetnym przykładem jest wyraz 
kompatybilny (powoli w dzisiejszych czasach wszystko robi się kompatybilne, a nie zgodne), ale podejrzewam, że tych wyrazów jest dużo wiecej.


Dużo łatwiej podać przykłady odwrotne, tzn. wyrazy wspólne różnym odmianom polszczyzny, które w specjalistycznych znaczeniach weszły do języka informatyki: adresdyskikonamenu,myszpamięćsłowo i in. Co więcej, angielskie compatible 'zgodny' też było znane dużo wcześniej, zanim wymyślono komputer. Oxford English Dictionary podaje przykłady XVI-wieczne.
Mirosław Bańko


Jaka jest poprawna pisownia daty: dzień–miesiąc–rok czy rok–miesiąc–dzień? Jaka jest podstawa prawna (nie znalazłam nic na ten temat w ustawie o języku polskim).


Format daty (jak by powiedział informatyk) jest w pewnej mierze dowolny, ale powinien być zgodny z rodzajem tekstu, w którym występuje. W zwykłych tekstach piszemy np. 20 marca 2003 r. (nie 20 marzec 2003 r.) albo 20.03.2003 r. Niektórzy wolą miesiąc zapisywać cyframi rzymskimi: 20 III 2003 r. – kropki wówczas można pominąć, a niektóre wydawnictwa poprawnościowe twierdzą wręcz, że ich pozostawienie byłoby błędem. Kto lubi i ma na to miejsce, może skrót r. rozwijać do pełnego słowa: 20 marca 2003 roku. A kto nie lubi skrótów, może napisać po prostu 20 marca 2003 albo 20.03.2003 – tak też wolno. 
„Wyjąwszy szczególne wypadki, takie jak wymogi komputerowego przetwarzania danych lub zasady urzędowe i prawne, nie należy stosować innych znaków do oddzielania poszczególnych składników daty (np. dywizów: 1-1-1995) ani też stosować innego szyku niż: dzień, miesiąc, rok” – czytamy w Wielkim słowniku ortograficznym PWN, s. 121.
Mirosław Bańko


Bardzo proszę o wyjaśnienie, jak w świetle Ustawy o języku polskim i ogólnych zasad naszego języka powinno się określać webmastera. Czy webmaster to administrator serwisu www czy projektant www, czy opiekun, czy...? Jak należy mówić, żeby wszyscy zrozumieli, o kim mowa, a zarazem tak, aby nie łamać reguł naszego języka i nie amerykanizować go coraz bardziej. Czy jest jakieś ekwiwalentne słowo lub zestaw słów?


Ochrona języka polskiego polegać ma m.in. na dbaniu o poprawne używanie języka i na stwarzaniu warunków do właściwego rozwoju języka jako narzędzia międzyludzkiej komunikacji. Ani Ustawa o języku polskim, ani tzw. zasady naszego języka nie zabraniają zapożyczać leksemów. Wręcz przeciwnie – język polski od swych początków stale dokonywał pożyczek, bo jest to naturalny efekt kontaktów między narodami. Najpierw w dobie przyjmowania chrześcijaństwa i rozwoju miast, handlu i rzemiosła młoda polszczyzna czerpała z czeskiego, łaciny i niemieckiego, w dobie Renesansu za sprawą dworu królowej Bony przejęto wiele wyrazów włoskich, później też węgierskich, z okresu XVII-wiecznych wojen mamy zapożyczenia wschodniosłowiańskie oraz turecko-tatarskie, w wieku XVIII widać silne wpływy francuskie, a z okresu zaborów pochodzi wiele zapożyczeń rosyjskich i niemieckich. Współcześnie angielski jest najpopularniejszym językiem techniki i informatyki, dlatego trudno się dziwić, że inne języki przejmują terminologię techniczną, telekomunikacyjną, informatyczną etc. W ten sposób pomnaża się zasób internacjonalizmów, czyli wyrazów międzynarodowych, spotykanych w wielu językach, nieznacznie różniących się formą, a wyrażających tę samą treść. Rozwój mediów i technik komunikacyjnych (na czele z Internetem) tylko ułatwia ten proces. Jednym z kryteriów poprawności językowej, które pozwala ocenić, czy zapożyczenie jest potrzebne, czy zbędne (a zatem niepoprawne), jest kryterium wystarczalności środków językowych. Można je w skrócie sformułować następująco: ‘poprawne są takie nowe wyrazy, które wypełniają lukę w słownictwie, nazywając osoby i zjawiska nowe albo postrzegane jako nowe, a dotąd nie nazwane’. Z tego też względu za potrzebne uznaje się wyrazy, takie jak sponsor czy lider, a potępia używanie określeń typu shop czy tabloid, ponieważ dublują one nazwy już funkcjonujące w polszczyźnie: sklep i gazeta brukowa, które to wyrazy (oprócz sklepu) i tak przejęliśmy z obcych języków – gazetę z francuskiego, bruk z niemieckiego. Sam Pan zresztą używa w swym pytaniu wyrazów obcych: administratorserwis i (!!) www, a różnica między nimi awebmasterem polega – być może tylko NA RAZIE – na tym, że do webmastera nie wszyscy zdążyli się jeszcze przyzwyczaić, choć wyraz ten bez problemu odmienia się według polskiej deklinacji męskiej i został już odnotowany w Wielkim słowniku wyrazów obcych PWN pod red. M. Bańki z definicją (zbyt wąską może) ‘redaktor strony internetowej, tworzący ją i aktualizujący zawarte na niej dane’. Problem z utworzeniem precyzyjnego polskiego odpowiednika może tkwić także w zakresie obowiązków, które owemu webmasterowi się przypisuje, trudno bowiem nazwać w sposób w miarę syntetyczny kogoś, kto tworzy i zarządza stroną internetową lub zajmuje się serwerem i technicznym wykonaniem witrynyoraz zależnie od wielkości firmy (...) ma za zadanie jedynie stworzyć i prowadzić stronę internetową lub też zarządzać serwerem i lokalną siecią (przejmuje wtedy obowiązki administratora) (por. Słownik slangu informatycznego – www.ssi.civ.pl). Z. Płoski w Słownik encyklopedycznym – Informatyka określa webmastera jako opiekuna stronic WWW, osobę pełniącą dobrowolnie lub z powierzenia funkcję redaktora strony WWW, dbającą o wygląd strony i aktualność zawartych na niej danych, będącą również pośrednikiem w kontaktach pocztowych z innymi osobami. Pan Norbert Sawicki, który opiekuje się stroną naszej poradni, napisał mi: «Pojęcie to jest zbyt obszerne, ponieważ siecią zajmują się programiści, administratorzy, projektanci, opiekunowie stron www oraz osoby zajmujące się edycją tekstów i tworzeniem rysunków – wszystkie te osoby mogą nazywać siebie webmasterem. (...) Najlepszym porównaniem, które przychodzi mi na myśl, jest obsada pociągu(=webmaster) składająca się z kierownika pociągu, konduktora, maszynisty (=opiekun strony, programista, administrator itp.)». Myślę, że wyraz ten JUŻ się przyjął w polszczyźnie, a na pewno na stronach internetowych i akurat w tym przypadku nie martwiłabym się, żeamerykanizuje nasz język. Zamiast irytować się na jawne zapożyczenia leksykalne, które nazywają nowe elementy rzeczywistości, należałoby raczej zacząć ubolewać nad pożyczkami ukrytymi, czyli zapożyczeniami semantycznymi (jak dokładnie tak!dieta ‘sposób odżywiania’, obraz ‘film’, kondycja ‘stan’, dedykowany ‘dostosowany’ itd.), oraz nad rażąco obcymi schematami składniowymi (jak Lucas BankSopot Festival czy Biznes informacje), które wkradają się do polszczyzny często niepostrzeżenie.
Katarzyna Wyrwas



Chciałabym zapytać o słowo (termin) 
e-learning. Czy w pracy naukowej (nie jest to praca z informatyki) mogę pozostawić wersję angielską, czy poprawne jest użycie wyłącznie polskich odpowiedników (edukacja elektroniczna)? Co zrobić z odmianą takiego słowa? Czy poprawny jest na przykład zwrot platforma e-learningowa? Jakimi jeszcze określeniami można je ewentualnie zastąpić?


E-learningu nie znalazłem w słownikach PWN, ale jego uwzględnienie to kwestia czasu. Słowo to się odmienia (por. w poprzednim zdaniu), jest aktywne słowotwórczo (por. e-learningowy), można je spotkać w mediach (wcale nie tylko specjalistycznych), nie ma powodu, aby uważać je za błąd. Myślę, że w swojej pracy powinna Pani pokazać, że zna Pani polski odpowiednik, ale woli używać obcego terminu, gdyż jest krótszy, więc poręczniejszy.
Mirosław Bańko


Internet, czy internet?
Z tego, co mi wiadomo, słowo Internet pisze się z dużej litery. Jakie jest uzasadnienie takiej pisowni? Z góry dziękuję za odpowiedź.


Słowo Internet nie jest nazwą własną i właściwie nie powinno być pisane wielką literą. Było nią kiedyś, gdy oznaczało jedną, konkretną sieć komputerową, ale obecnie "światowa pajęczyna" obejmuje wiele lokalnych sieci o różnym zasięgu. Nie ma więc uzasadnienia dla pisowni Internet innego niż zwyczaj językowy. Ale zwyczaj językowy to nie byle co - to potężny czynnik kształtujący nasze zachowania językowe. Wobec zwyczaju językowego musi ustąpić niejedna reguła gramatyczna i ortograficzna. 

PS. Po opublikowaniu tej odpowiedzi otrzymaliśmy sprostowanie od prof. Janusza Bienia, który zwraca uwagę na powszechne dziś mylenie Internetu (konkretnej sieci komputerowej) z WWW (World Wide Web, czyli "wszechświatową pajęczyną"). Istotnie: kawiarenki internetowe dają dostęp do WWW, podobnie firmy instalujące Internet w domu klienta itd. Zwyczaj nazywania WWW Internetem stał się tak powszechny, że - naszym zdaniem - należałoby go usankcjonować w języku ogólnym. Choć prof. J. Bień nie akceptuje użytej przez nas argumentacji, zgadza się z naszą konkluzją: słowo Internet należy pisać wielką literą. Poniżej przytaczamy w całości list prof. J. Bienia, za który dziękujemy serdecznie: 

 Internet jest nazwą własną konkretnej globalnej sieci komputerowej. Jednym ze źródeł wątpliwości co do pisowni tego słowa jest fakt, że Internet ma strukturę hierarchiczną i w konsekwencji laikom może się wydawać, że istnieje wiele "internetów". Drugą przyczyną wątpliwości jest utożsamianie Internetu z konkretnymi usługami dostępnymi w tej sieci, w szczególności z "wszechświatową pajęczyną", czyli WWW, lub też z usługą zapewnienia dostępu do Internetu. Takie postrzeganie Internetu sprawia, że można spotkać się z pisownią analogiczną jaktelefondalekopis itp., tj. małą literą, tendencja ta nie zasługuje jednak na poparcie. 
Janusz Bień, prof. UW
Mirosław Bańko
 
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego